LKS Mizerów - strona nieoficjalna

W trzecim meczu kontrolnym drużyny seniorów LKS Mizerów wróciły stare demony, czyli koszmarna nieskuteczność oraz brak współpracy, konsekwencji i zaangażowania w grze defensywnej. Z tym drugim w zasadzie nie było tak źle, jednakże energii i zapału do walki czy poruszania się po boisku starczyło zawodnikom z Mizerowa tylko na połowę meczu. W pierwszej odsłonie gracze  Polarisu Żory praktycznie nie istnieli i tylko dwa razy poważnie zagrozili bramce gości. Na początku po rzucie karnym z "kapelusza", który jednak wybronił Krystian Lament, i w końcówce po przypadkowym zagraniu, gdy wyrównali na 1:1. Wcześniej na boisku rządzili Mizerowianie, którzy wyszli na prowadzenie dzięki bramce Łukasza Jordana po doskonałej akcji skrzydłem Macieja Marka, a potem mieli świetne okazje do podwyższenia wyniku, jak chociażby strzał w poprzeczkę Bartłomieja Borówki, minimalne "pudło" po główce Mateusza Czecha czy seria prostopadłych zagrań, do których wykończenia zabrakło naprawdę niewiele. Po zmianie stron przyjezdni spuścili z tonu, a gospodarze przejęli inicjatywę, uzyskując sporą przewagę. Jak na ironię losu, mimo, że zawodnicy LKS po przerwie grali słabo, stworzyli sobie więcej okazji niż w pierwszej połowie. Po kontratakach napastnicy Mizerowa aż siedem czy osiem razy stawali "oko w oko" z bramkarzem Polarisu, lecz pokonali go tylko raz, po efektownym lobie Matthieu Dhumerelle'a z około trzydziestu metrów. Było to trafienie na 2:2, bo wcześniej pajęczynę z okna bramki Mizerowa zerwał z rzutu wolnego kapitan miejscowych. W końcówce meczu nastąpiło rozstrzygnięcie. Najpierw Żorzanie wykorzystali błąd w kryciu przy rzucie rożnym, a potem podwyższyli na 4:2 po zamieszaniu w polu karnym. Na szczęście do startu rundy wiosennej zostało jeszcze kilka tygodni, jest zatem czas żeby pewne rzeczy w grze i nastawieniu zespołu skorygować...