Drużyna młodzików LKS Mizerów zrehabilitowała się za swój pierwszy mecz w grupie mistrzowskiej. Tym razem zawodnicy zagrali z „zębem”, odważnie, ambitnie, ofensywnie i ich gra musiała się podobać. Jedyne czego Mizerowianom zabrakło to zdobyczy bramkowej no i... zwycięstwa. To wręcz nieprawdopodobne, że przy takiej przewadze, przy tylu stworzonych sytuacjach, przy takim momentami wręcz bombardowaniu bramki rywali, piłkarze LKS nie tylko tego meczu nie wygrali, ale również nie strzelili nawet jednego gola, przegrywając ostatecznie z ekipą Tyski Sport S.A. 0:4.
Futbol bywa okrutny, ale tego dnia był dla mizerowskich młodzików okrutny wybitnie. Gracze z Mizerowa bardzo chcieli zmazać plamę ze środowego występu i naprawdę dzielnie i ambitnie walczyli do samego końca chociaż o honorowe trafienie. Nie sposób opisać wszystkich szans bramkowych jakie mieli. Tyscy golkiperzy musieli interweniować ze dwadzieścia razy, piłka trafiała w poprzeczkę, w słupek, w boczną siatkę, a gdy już wydawało się, że musi wpaść do bramki, wybijali ją stojący na linii bramkowej obrońcy.
Rywale natomiast byli tego dnia bezbłędni. Wypracowali sobie zaledwie kilka okazji, ale byli niezwykle precyzyjni i dokładni w ich wykańczaniu. Mizerowianie prowadzili grę, atakowali, a Tyszanie wyprowadzali zabójcze kontry. Tak padły bramki na 0:1 i 0:3. Gol na 0:2 to efekt błędu defensora, który zbyt długo zwlekał z wybiciem piłki z pola karnego, a ostatnie trafienie to wynik złego wznowienia gry z autu bramkowego. To prawdziwa sztuka stworzyć sobie trzy szanse i strzelić cztery gole, dlatego należy docenić wyczyn gości. Nieważne czy z przebiegu całego meczu zasłużyli na zwycięstwo...
MŁODZIKI:
LKS MIZERÓW – TYSKI SPORT S.A. 0:4 (0:2)
Skład LKS Mizerów: Kacper Gruszka – Nikodem Bienioszek, Bartłomiej Standura, Szymon Grabowski, Mateusz Grabowski, Nikodem Pojda, Szymon Czysz, Przemysław Buława, Martyna Klos, Mateusz Gołka, Jakub Grabowski, Jakub Czysz
Trener: Jacek Sławacki