Po mecz w Woli wydawało się, że trampkarze młodsi LKS Mizerów już gorzej zagrać nie mogą. A jednak. Boiska „Orlik” wyjątkowo nie leżą zespołowi z Mizerowa i chociaż nikt nie ma zamiaru szukać tanich wymówek, po prostu na sztucznych nawierzchniach piłkarze LKS prezentują się z goła odmiennie niż na trawiastych i przede wszystkim większych płytach. Tak czy inaczej w pierwszej połowie Mizerowianie zaprezentowali się fatalnie i pomimo dobrej drugiej połowy, przegrali z Orlikiem Czechowice zasłużenie, choć nieco zbyt wysoko, 1:5.
Już po trzech minutach było w zasadzie po meczu. Pierwsze dwie akcje gospodarzy zakończyły się bramkami i zanim pojedynek się na dobre zaczął piłkarze LKS Mizerów przegrywali 0:2. Kolejne minuty pierwszej połowy to prawdziwa droga przez mękę w wykonaniu gości. Grali niepewnie, statycznie, niedokładnie i chociaż próbowali odgryzać się miejscowym kilkoma niezłymi atakami, nie byli w stanie odrobić strat, a co najgorsze jeszcze przed przerwą stracili dwa kolejne gole.
Po zmianie stron przyjezdni zaprezentowali się z dużo lepszej strony. Poprawili grę w obronie i krycie, dzięki czemu zaliczyli sporo przechwytów, trzymając rywali z dala od własnej bramki. Zaczęli szybciej grać piłką i częściej decydowali się na strzały na bramkę, co zmusiło golkipera Orlika do wzmożonej pracy. Na nieszczęście gości bramkarz gospodarzy bronił fantastycznie, wychwytując w nieprawdopodobny sposób naprawdę dobre uderzenia. Ironią losu, honorowe trafienie dla Mizerowa padło bo jego fatalnym błędzie – przepuścił piłkę między nogami po strzale Piotra Ciemały.
Po zdobyciu gola Mizerowianie chcieli pójść za ciosem, wierząc, że odrobienie strat jest możliwe. Niestety kolejne doskonałe interwencja golkipera Czechowic nie pozwoliły im na to, a bramka na 1:5 zdobyta przez miejscowych po kontrataku pozbawiły ich złudzeń. To nie było udane zakończenie rundy wiosennej. Dobrze, że zawodnicy nie załamali się po fatalnej pierwszej połowie i w drugich trzydziestu minutach podjęli walkę, co nie zmienia faktu, że oczekiwania były nieco większe.
Wydaje się, że z przebiegu całej wiosny Mizerowianie zasłużyli na wyższą lokatę w tabeli niż siódme miejsce, ale cóż czasem tak bywa. W końcowym rozrachunku zabrakło straconych punktów w meczach na sztucznej nawierzchni z Wolą i z Czechowicami oraz w pechowo przegranych, wyrównanych pojedynkach z Lędzinami i z Kobiórem. Grupa mistrzowska okazała się trudnym wyzwaniem, lecz mimo niezadowalającej zdobyczy punktowej, w większości meczów piłkarze LKS Mizerów zaprezentowali się naprawdę znakomicie. Rywalizowali w końcu z najlepszymi drużynami Podokręgu Tychy w swojej kategorii wiekowej (najliczniejszej zresztą kategorii, do której zgłoszono prawie 40 drużyn) i pokazali, że do ścisłej czołówki wcale tak wiele im nie brakuje. Jest dobrze, będzie lepiej. Pracujemy dalej, Drużyno! :)
TRAMPKARZE MŁODSI:
ORLIK CZECHOWICE-DZIEDZICE – LKS MIZERÓW 5:1 (4:0)
Bramka dla LKS Mizerów: Piotr Ciemała
Skład LKS Mizerów: Kacper Gruszka – Piotr Ciemała, Jakub Mura, Mateusz Grabowski, Wojciech Francuz, Martyna Klos, Maksymilian Biela, Dominik Lazar, Dawid Gamża
Trener: Jacek Sławacki